czwartek, 13 grudnia 2007

Merzbow "1930" (słuchawki)


Prawde powiedziawszy zawiodłem się podczas dzisiejszego odsłuchania dźwięków generowanych przez pana Akite. Liczyłem na prawdziwy soniczny atak wrzynający się w mózg, więcej parszywego i agresywnego hałsasu, a dostałem porcje muzyki(?!), od której nawet nie zaczeła bolec mnie głowa! Merzbow generuje świetne basy (1930) na częstotliwościach przywodzące na myśl widok brudnej kupy mięsa - i za to "mistrz noise", jak mają w zwyczaju mówić co niektórzy entuzjaści, ma dużego plusa. ale pozatym? Szum jest zbyt mało ziarnisty, przelatuje obok, dopiero pod koniec "degradation of tape" nabiera mocy. Charakterystyczne "wkręcające się taśmy" straciło swoją pierwotną moc, Pisząc na bieżąco - czytałem właśnie tekst "luźna refleksja o niose" i skupiając się na tekście(tragicznym zresztą - jak to skomentowano; "autor pewnie walił konia nad słownikem wyrazów trudnych") i straciłem kontakt z dźwiękami płynącymi słuchawek. Oznacza to, że Akita nie potrafi skupić mojej uwagi - jego zamysł dźwięków pierwotnych, pierwszoplanowych i wychodzących nam naprzeciw stracił siłe. Albo po prostu wokół mnie jest zbyt wiele hałasu.

Brak komentarzy: